Choć wygląda niepozornie, to podobnie jak inne chwasty — może powodować spore spustoszenie w uprawach zbóż. Mowa o powoju polnym, czyli chwaście z rodziny powojowatych. Czym charakteryzuje się ta roślina? Jak się pozbyć powoju polnego?
Jak wygląda powój polny?
Powój polny (Convolvulus arvensis) to wieloletni chwast z rodziny powojowatych. W zależności od stadium rozwoju osiąga wysokość od 30 centymetrów aż do 2 metrów. Charakterystyczne dla powoju polnego jest to, że ma on cienką i długą łodygę, która wije się wokół uprawianej rośliny. W ten sposób stanowi dla niej realne zagrożenie.
Chwast ma pojedyncze liście o sercowatym lub strzałkowatym kształcie. Są one umieszczone naprzemianlegle. Ponadto roślina ta wydaje piękne kwiaty, które są lejkowate i osiągają średnicę do 2,5 cm. Mają one biały lub różowy kolor. Do tego wydaje owoc w postaci małej torebki, w której znajduje się do czterech nasion. Kwitnienie powoju polnego następuje najczęściej od maja do września, a dokładny termin zależy od regionu Polski.
Rozmnażanie powoju polnego
Obecnie powój polny to roślina, która powszechnie występuje na różnych rodzajach gleb. W praktyce oznacza to, że stanowi zagrożenie dla upraw w każdym zakątku Polski. Najlepiej jednak radzi sobie na glebach żyznych i wilgotnych. Powój polny może rozmnażać się za pomocą kłączy (wegetatywnie) lub przez nasiona (generatywnie), które zachowują swoją zdolność do kiełkowania nawet przez wiele lat. To sprawia, że nie wolno bagatelizować występowania tego chwasta w uprawie i należy szybko reagować gdy zauważy się jego obecność.
Próg szkodliwości powoju polnego w uprawach zbóż
Ze względu na to, że rozwój chwasta następuje szybciej niż rośliny uprawnej, jest on konkurentem w walce o promienie słoneczne, wodę i zasoby mineralne w glebie. Ponadto powój może prowadzić do przygniecenia zboża, prowadząc do jego osłabienia i znacznego pogorszenia plonów. Sytuacji nie ułatwia fakt, że powój ma zdolność do wykształcania rozwiniętego i głębokiego systemu korzeniowego (sięga nawet 3 metrów). Przyjmuje się, że próg szkodliwości dla tego gatunku to kilkanaście roślin na m2. Chwast ten największe zagrożenie stanowi dla upraw takich zbóż jak: pszenica ozima, pszenica jara, owies, kukurydza, jęczmień jary, jęczmień ozimy, pszenżyto jare, pszenżyto ozime, żyto jare czy żyto ozime.
Zapobieganie powojowi w uprawie rolniczej
Jeżeli chodzi o powój polny, zwalczanie powinno opierać się na działaniach prewencyjnych. Ponadto w ramach profilaktyki warto stosować nawożenie organiczne. Wszystko po to, aby dostarczyć roślinie niezbędnych składników odżywczych wspomagających prawidłowy rozwój zbóż oraz zwiększając ich odporność na oddziaływanie powoju polnego, oraz innych zagrożeń. Gdy występowanie tego chwasta zostanie potwierdzone, to należy przejść do działań z wykorzystaniem środków chemicznych.
Czym zwalczyć powój polny?
W tym celu stosuje się zabiegi chemiczne z użyciem herbicydów selektywnych, które skutecznie działają na chwasty i jednocześnie nie mają negatywnego wpływu na uprawiane zboże. Alternatywą dla nich są herbicydy systemiczne, które mają zdolność do wnikania do korzeni i eliminują chwasty na tym poziomie. Dużą skuteczność wobec powoju polnego wykazują mieszanki herbicydów zawierających takie składniki aktywne, jak m.in.: tritosulfuron, florasulam czy pendimetalina. Każdy ze środków chemicznych powinien być stosowany zgodnie ze wskazaniami producenta oraz z zachowaniem środków ostrożności.
Herbicydy chwastobójcze w ofercie Scandagra
Zastanawiasz się, jak zwalczyć powój polny? W ofercie Scandagra przygotowaliśmy szeroki wybór skutecznych środków chwastobójczych. Do rekomendowanych preparatów na oprysk na powój polny zaliczane są m.in.: Diablo 306 SE, Zapora Liquid, 4TE Pak, czy Botiga. Zachęcamy do doboru środka dostosowanego do swoich potrzeb oraz do stosowania go zgodnie z zaleceniami.
Bilbiografia:
- Koniuszy E., Powój polny (Convolvulus arvensis L.), Aura, 12. Zioła a Zdrowie nr 51/2001, s. 2
- Kutrys S., Powój polny, Działkowiec 12/1998, s. 49
- Paradowski A., Sposób na powój, Agrotechnika. Poradnik Rolnika, 06/2010, s. 31-33